reklama
reklama

Marzyłem o grze w AZS-ie lub Podlasiu. Nie o Barcelonie

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Marzyłem o grze w AZS-ie lub Podlasiu. Nie o Barcelonie - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport W czerwcu skończy 40 lat. Jest wychowankiem Podlasia Biała Podlaska. Jako nastolatek wyjechał do Krakowa, gdzie uczył się w Szkole Mistrzostwa Sportowego. Swego czasu chciał go w Wiśle Kraków Adam Nawałka, który jeszcze niedawno był selekcjonerem reprezentacji Polski. Wrócił w rodzinne strony. Przez trzy i pół sezonu grał w radzyńskich Orlętach, a następnie w Podlasiu, Lutni Piszczac, GLKS-ie Rokitno, LZS-ie Dobryń. Obecnie jest grającym trenerem tej ostatniej z ekip.
reklama

ROZMOWA Z Marcinem Kornelukiem, grającym trenerem LZS-u Dobryń, byłym reprezentantem Polski drużyn młodzieżowych

 

Kiedyś rozpalałem ognisko w domu

Moja przygoda z piłką zaczęła się od...

- Od zawsze kopałem w piłkę. Pierwszymi ważniejszymi zawodami był turniej dzikich drużyn. Najlepszych chłopców zaprosił na zajęcia Sławomir Stańczuk. Trafiłem do Podlasia i od tamtej pory przywdziewałem barwy klubu z mojego miasta.

 

Pierwszy mecz w seniorach?

- W lidze zagrałem przeciwko Błękitnymi Kielce. Wszedłem na boisko za Rafała Majkowskiego. Skończyło się bezbramkowym remisem. Wcześniej było spotkanie Pucharu Polski. Walczyliśmy z Pogonią Siedlce. W bramce rywali był Artur Boruc. Debiut był niespodziewany, bo graliśmy już po zakończeniu roku akademickiego. Studenci wyjechali na wakacje i zespół był stworzony z zawodników z okolic oraz najzdolniejszych juniorów. Wygraliśmy 2:1. Dla mnie było to dużo przeżycie i wyróżnienie. Miałem 17 lat.

 

Pierwsze boisko?

- W Białej Podlaskiej na ulicy Narutowicza. Obecnie znajduje się tam wielki parking za centrum handlowym. Kiedyś obijałem budynki sąsiadów. Później rywalizowałem z rówieśnikami przy szkole "Jedynce". Mieliśmy do dyspozycji asfalt. Nie muszę mówić, ile razy z kolan leciała krew.

 

A później?

- Piaszczysta murawa na Podlasiu. Trudno było znaleźć tam kępkę trawy. Wtedy nikt nie patrzył na warunki. Cieszyliśmy się z możliwości trenowania. Nikt nie narzekał. Po każdym treningu miałem piach w ustach, ale co tam.

 

Więcej we Wspólnocie oraz na www.eprasa.pl

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama